Witajcie wszyscy wierni czytelnicy którzy wchodzicie z nadzieją na naszego bloga aby czytać codziennie nowe wpisy !
Taaak.. Ten kto zarzuci mi słomiany zapał może mieć rację. Zauważam go już u siebie od ładnych paru lat i muszę stwierdzić, że najbardziej objawia się on we wakacje, kiedy mam mnóstwo czasu na zrealizowanie swoich planów i zrobienie czegoś czego bardzo chciałam a nie miałam na to czasu. Niestety, albo stety, osobiście bardziej odpowiada mi szaleńczy tryb życia i mieszczenie się z "zadaniami" wciągu wypchanego po "same końce" dnia.
Może to głupio zabrzmi, ale lubię wstawać od rana uczyć się lub robić coś faktycznie pożytecznego, po południu chodzić na dodatkowe zajęcia, gotować obiad, sprzatać, uczyć się, spotykać z ludźmi, chodzić na zakupy, chodzić wieczorem na siłownię i w koncu po tak pracowitym dniu usiaśc przed telewizorem i obejrzec ulubiony serial (np. Sex w wielkim mieście o 0.40).
Tym wstępem chciałam się usprawiedliwić i powiedziec Wam, że ostatnio nic ciekawego się nie dzieje. Dni przelatują mi przez palce i choć spotykam się z ludzmi, ostatnio zaczęłam też chodzić na siłownię i oglądam codziennie 2 odcinki serialu to i tak nie jest to nawet 1/88 tego czego chciałam robić we wakacje..
To samo z blogiem. Miało to byc miejsce do pokazywania światu tego co odkrywam. Tymczasem nic nie odkryłam. Może jedno. Te najdłuższe w zyciu wakacje wcale nie różnią się niczym od innych i wcale nie są jakieś super. Może to moje podejście i moja decyzja że nie umialam się zmobilozowac, aby zrobic to co zawsze chciałam... a z drugiej strony, już widzę jak jadę do Nowego Jorku albo na jakaś słoneczną wyspę, czy jak połykam ksiązki w 2 dni po tym jak nie umiałam się zmusic do przeczytania całej ksiazki w ciągu paru tygodni... Nawet filmów mi się nie chce oglądać. A co gorsza nawet nie chce mi się wychodzić z domu, ani nawet myśleć o imprezach.. Hmm starzeje się ? Czy może tak reaguje na zmiany, które lada moment mają nastąpić w moim życiu?
Jedno jest pewne, to co napisałam wyżej wygląda zapewne z dalszej Waszej perspektywy jak usprawiedliwianie mojego lenistwa i barku silnej woli.. jednak naprawdę coś dziwnego jest w tym "nic nie robieniu" i jeszcze nie odkryłam co to jest i jak to zwalczyć...
Obiecałam zdjęcia książek do angielskiego. Przepraszam, nawet do tego nie mogłam się ostatnio "zmusić"... a przecież angielski jest moją wielką miłością... Dziwne.
Jedyne "świeże" zdjęcia mam z dożynek i z wycieczki do mojej cioci.
Reszta to trochę starsze wspomnienia ;)