Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyjazdy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyjazdy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Mazury

Jestem  w trakcie pakowania się na Mazury..  Jak co roku walizka wydaje mi się za mała.

Zdjęcia z poprzednich lat:










Co roku mieszkamy w tym samym miejscu, mam nadzieję, że tak jak zawsze odpocznę od wszystkiego :) 

Na dodatek mamy stajnię tuż obok i mam nadzieję, że uda mi się z tego skorzystać. 

Martyna







czwartek, 2 sierpnia 2012

Hej wszystkim :)


Jak już wiecie od soboty jestem nad morzem w Sarbinowie (miejscowość koło Mielna, do której przyjeżdża m od dziecka) jednak dopiero teraz udało mi się przez dłuższą chwilę utrzymać połączenie z Internetem :) Tak więc dodam zdjęcia i opiszę Wam krótko co dzieje się nad polskim morzem :)

Gdy w sobotę wieczorem wraz z moimi rodzicami i kuzynką Anią zawitalismy nad Bałtykiem pogoda była w miarę dobra, jednak już następnego dnia zaczęło mocno padać a temperatura spadła o kilka dobrych stopni :( Jedyne co nam wtedy pozostało do roboty to pójście na spacer w deszczówkach i adidasach. Jak się okazało wyprawa była bardzo dobrą formą wypoczynku, a długa wędrówka pozwoliła nam się zarówno wyszaleć jak i wyciszyć ;)



Następnego dnia pogoda była już dużo lepsza więc od rana opalaliśmy się na plaży, a wieczorem wybraliśmy się na wycieczkę do Kołobrzegu, żeby obejrzeć zachód słońca i zjeść pysznego dorsza od Rewińskiego ;) Naprawdę polecam ^^ 







W poniedziałek słońce spiekło nas na tzw "raczki", ale także sprawiło, że woda w morzu była cudowna ! Uwielbiam się pluskać i łapać falę ! :) choć morze nie było w tym roku zbytnio wzburzone to i tak fajnie jest się popluskać z rodzinką :) 





   Wieczory nad morzem jak zawsze spędzamy z Anią na plaży robiąc zdjęcia  i przechadzając się po mieście w poszukiwaniu pamiątek. Niestety muszę stwierdzić, że co roku te różne bibeloty na straganach są takie same :p Mam wrażenie, że sprzedawcy przechowują je w piwnicach swoich domów i latem przyjeżdżają z nimi nad morze aby znowu poustawiać miliony małych gadżetów na stoliczkach i nadać wygórowane ceny :p









Resztę opiszę już po powrocie bo utrzymanie tu  połączenia z Internetem graniczy z cudem (piszę tę notkę od poniedziałku...) 



Pozdrawiam ! :)

czwartek, 19 lipca 2012

Baborówko

Cześć! 
W końcu mam okazję opisać, gdzie i jak spędziłam ostatni tydzień.
I przy okazji pochwalę się, że zdecydowałam się na UAM na chemię biologiczną. :)

Po tym, jak w grudniu brałyśmy z Anią udział w Cavaliadzie jako wolontariuszki, bez zastanowienia zgłosiłyśmy się do Baborówka na zawody WKKW.
Jako wielkie pasjonatki koni i całego jeździeckiego środowiska mogę szczerze powiedzieć, że pomoc w organizacji takich imprez jest na prawdę niesamowitym doświadczeniem. Podczas wyjazdu spotyka się wielu świetnych ludzi, którzy mają takie same zainteresowania, pasje i marzenia co sprawia,  że praca w ich towarzystwie staje się przyjemna, a satysfakcja po wykonanej pracy daje siłę na dalsze działanie :) Poza tym możliwość obejrzenia zawodów "od kuchni" daje na nie  zupełnie inne spojrzenie, a jeszcze jak pomyśli się o tym, że miało się w to wkład.. :)) Na dodatek, mimo to, że byliśmy wszyscy podzieleni na zmiany- jedna od 7 do 14 a druga od 14 do 20 staraliśmy się sobie wzajemnie pomagać i albo wstawać wcześniej albo po odpoczynku pójść do drugiej grupy i dokończyć pracę z nimi.

Przez cały tydzień tak jak reszta wolontariuszy- a była nas prawie trzydziestka :) spałyśmy w namiocie. Nie powiem, bywało ciężko, bo w nocy jest strasznie zimno i pada, zresztą jak w ciągu dnia. Ale to nie przeszkodziło nam w integracji i albo spędzaliśmy czas razem w kuchni, albo przed namiotami gadając i śmiejąc się do późnego wieczora co rano o 6 owocowało lekkim zdenerwowaniem z powodu niewyspania :p




To nasz piękny namiot, który pewnego pięknego razu postanowił przemoknąć podczas burzy i doprowadzić do tego, że na wejściu do namiotu zrobiła się wielka kałuża i zalało nam walizki, buty, a nawet trochę w kość dostał aparat fotograficzny. Całe szczęście wszystko żyje.. ;p


Tutaj codziennie rano spotykaliśmy się na kawie i śniadaniu planując co będziemy robić. 




A po przyjeździe zawodników, wszędzie biegały takie małe brzydale. Wszystkie wyglądały prawie identycznie, ale na to wygląda, że obowiązkowo każdy zawodnik musi przywieźć ze sobą swojego małego
pupilka. 

W ciągu pierwszego dnia udało nam się przed przyjazdem zawodników pościelić koniom 200 boksów.






Tor crossowy ułożony przez parkurmajstra Szweda okazał się bardzo trudny i w jednym konkursie było dużo upadków i łącznie 17 eliminacji.. Na pewno również przez pogodę, która mocno utrudniała zawodnikom prawidłowy przejazd.  






Po drugim dniu zmagań zawodników, czyli po crossie i ujeżdżeniu braliśmy udział w imprezie zorganizowanej w wielkiej stodole. Głośna muzyka, dużo jedzenia i tańców- również na stole, pozwoliła sie wszystkim rozluźnić po pracy i zawodach.



A to zdjęcia z parkuru i jednocześnie z trzeciego i ostatniego już dnia zawodów. 
Brał w nich również udział Andreas Dibowski- olimpijczyk.



Tak wyglądała też praca wolontariuszy, pracowaliśmy z sędziami jako ich sekretarze, a część odnosiła wyniki z do głównej budki sędziowskiej. 



Już w trakcie wolontariatu większość z nas zaplanowała, że wrócimy tam we wrześniu na kolejne zawody, bo tak jak mówiła Ela, zakochaliśmy się w WKKW. A kolejny raz kiedy się na pewno spotkamy, w jeszcze większym gronie będzie Cavaliada w grudniu. 

Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nawet jeśli mocno się napracowałam i zmęczyłam, to jestem strasznie zadowolona z wyjazdu i z tego, że poznałam tylu nowych wspaniałych ludzi i nie mogę doczekać się kolejnego razu. 

Pozdrawiam, 
Martyna :) 



wtorek, 17 lipca 2012

Witajcie !

Zakładając tego bloga nie myślałam, że tak ciężko będzie nam wyszukiwać tematów do pisania i że nie zawsze nadejdzie wena i ochota na pisanie ( szczególnie jeśli nie widać odzewu ze strony czytelników - brak komentarzy :( ). Dlatego też chciałbym z tego miejsca pozdrowić wszystkie odnoszące internetowe sukcesy blogerki i pogratulować im ich zapału :D

Nie będę nas usprawiedliwiać i powiem po prostu, że ostatnio faktycznie nie wiedziałyśmy o czym pisac. Ponaddto zamieszanie ze studiami i jakiś taki brak czasu na wspólne spotkania spowodowany wyjazdami z rodziną czy załatwianiem rówznych dziwnych spraw. 

Naszczęście jedna sprawa się rozwiązała. Jesteśmy STUDENTKAMI :) Będziemy od października studiować  w Ponaniu :) Ja filologię angielską na UAMie a Martyna dokładnie jeszcze się nie zdecydowała czy wybierze wydział Chemii UAM i chemię bilogiczną czy Uniwersytet Przyrodniczy. 

Niestety teraz zaczynają się jeszcze większe problemy i dylematy. Szukanie mieszkania to jakiś koszmar.. Ceny są swysokie i mało przystępne dla 2 studentek. Nawet kawalerka kosztuje powyżej 1000 zł miesięcznie ! Mam jednak nadzieję, że uda nam się coś znaleść, a jeśli nie mieszkanie to chciaż współkokatorkę :p

Teraz bardziej wakacyjnie :) 

Ostatni tydzień Martyna spędziła w Baborówku na Mistrzostwach Polski WKKW jako wolontariusz :) 
Ja też miałam tam jechać, ale koniec końców zostałam w domu. Myślę, że Martyna z chęcią opisze to co działo się na zawodach od kuchni dlatego nie będę sie na ten temat rozpisywac. 

W zamian za to pokażę wam zdjęcia ośrodka, w którym spędziłam miniony weekend :) 










Ośrodek znajduje się w miejscowości Sienno niedaleko Giewartowa. Budzisławia i Powidza. Niestety nie jest ulokowane nad jeziorem (3km) ale jest basen i dużo atrakcji więc zdecydowanie można tam wypocząć. Ciche spokojne miejsce dla rodzin z dziećmi, par czy młodych ludzi chcących zaszaleć :D Najlepiej wybrać się grupą znajomych. bo jak wiadomo im więcej ludzi tym weselej :) 

Największą atrakcją dla mnie i moich kuzynów okazały się jednak te oto zwierzaczki, które obserwowaliśmy  przez dłuuugi czas ^^



Miły weekend tylko szkoda, że pogoda się popsuła :( 
No nic pewnie niedługo będzie lepiej! :)
Uciekam do koleżanki zdobyć trochę newsów :) Pozdrawiam :)