poniedziałek, 18 czerwca 2012

USA

Hej :)

Przepraszam ze swojej strony, że dawno nie pisałyśmy, ale miałyśmy ostatnio burzliwy okres (ja to już bardzo), ale w końcu wszystko się poukładało i teraz będzie już tylko z górki :) ( w sumie to pod górkę, ale czekam z niecierpliwością na nowe wyzwania! i nowe życie! )

Dzisiaj chciałabym  pokazać Wam mój strój zawierający elementy kojarzące się z USA :)

Bluzka - New Yorker
Spodenki- New Yorker

 Jak wcześniej wspominałam, kupiłam szorty z motywem flagi w New Yorkerze. Choć kolory nie odpowiadają prawdziwej fladze, a gwiazdek na pewno nie jest 51, to i tak mi się podobają :) W weekend dokupiłam sobie jeszcze bluzkę, na której widać orła - symbol Stanów Zjednoczonych :) New Yorker zaproponował sporą kolekcję ubrań z różnymi motywami USA od okularów, przez kostiumy kąpielowe, po spodnie i bluzki :)


Na drugim zdjęciu jak widzicie są też książki związane ze Stanami. Kupiłam je chyba rok temu i od tamtej pory zaglądam do nich przynajmniej raz w tygodniu i za każdym razem rozpływam się w marzeniach o wyjeździe.


Wczoraj brałam udział w Wielkim Ogólnopolskim Teście Angielskiego, w który zaangażował się również Kalisz. Przyznaje, że nie miałam kontaktu z gramatyka i typową nauką angielskiego od matury, ale jak tylko zobaczyłam pierwsze zadanie od razu zachciało mi się znowu dokształcać. Każdy kontakt z angielskim tak na mnie działa.


Podobnie jak seriale. Wczoraj koło 24 przeżucając programy po pracy natknęłam się na stare odcinki mojego ulubionego Sexu w wielkim mieście. Rok tem puszczali wszystkie sezony w Comedy Central. o 22.45 dwa odcinki, dzień w dzień. To był mój ukochany rytuał z mamą ;) Film oglądałam już milion razy, podobnie jak wszytskie odcinki. I mogę zaryzykować stwierdzenie, że nigdy mi się nie znudzą ;)






                       
Chciałabym  mieszkać w takim miejscu jak Carrie, pisać felietony i stawiać czoło miłosnym problemom, mając u boku takie przyjaciółki jak Samantha, Miranda i Charlott :) ahhh. Cudowne.


Drugim serialem, którego akcja rozgrywa się w Nowym Jorku, jest znana wszystkim Plotkara :) Wysoki poziom życia bohaterów, piękne ubrania i zawiłe intrygi nakręcają pozytywnie każdą nastolatkę i sprawiają, że chcemy się poczuć jak Serena, krocząca dumnie po ulicach Upper East Side czy jak Blair zmagająca się z palącym ją uczuciem do Chucka :)))



Niestety, życie to nie film. Ale ja wierzę, że kiedyś i tak będę mogła pobiegać po Central Parku, zrobić zakupy na 5th Avenue i przejść się w szpilkach Manolo Blahnika po Manhattanie ;) A nóż wpadnę na swojego Mr Big'a ;)



Oczywiście USA to nie tylko NY, ale o tym kiedy indziej :)


A wy jaki macie stosunek do USA ? Uważacie, że wszystko jest przereklamowane ? 


Piszcie w KOMENTARZACH o czym chcecie czytać ;) a my postaramy się zaspokoić wasze potrzeby :) 

Pozdrawiam!!!





1 komentarz:

  1. Niestety, życie to nie serial i to, jak żyje codzienny Amerykanin nie ma absolutnie nic wspólnego z pisaniem felietonów, spotykaniem się z przyjaciółkami, górą pieniędzy biorącą się znikąd i pięknych ciuchów, które można kupić za grosze w każdym sklepie. Życie przeciętnego Amerykanina jest często trudniejsze od życia przeciętnego Polaka, przepełnione stresem i wyścigiem szczurów. Trzeba mieć dużo szczęścia, by żyć na dobrym poziomie i nie wypalić się zawodowo w takim kraju, jakim jest USA.
    Ale jak sama słusznie zauważyłaś - nie zmienię niczyjego zdania, niektóre rzeczy trzeba przeżyć na własnej skórze :) Sama bardzo chciałam widzieć Stany takimi, jakimi pokazują je seriale i kolorowe plakaty, ale przekonałam się, jak bardzo mylny wizerunek tego kraju jest kreowany za jego granicami.

    OdpowiedzUsuń